…. sobota – dzień sprzątania, albo jak mówi ciocia Olcik „dzień szmaty”. Tato z Mamą ogarniają troszkę dom. Mama piecze ciasto, w ogóle jakoś tak się oboje krzątają. Już teraz wiem dlaczego… popołudniu odwiedza nas ciocia Buża. Ciocia Asia alias Buża to koleżanka Mamy z czasów „młodośc”. Ciocia mieszka w Londynie i jest w 5 miesiącu ciąży. Całkiem możliwe,że przed Bożym Narodzeniem będę miała koleżankę – super! Ciocia przyjechała z wujkiem Garym i jego synem Isaaciem ( mam nadzieję, że Mama poprawnie napisała jego imię?!). Isaac też jest niepełnosprawny, nie ma wykształconej jednej dłoni, ale to mu w niczym specjalnie nie przeszkadza, nawet umie grać w gry komputerowe!. Spryciarz!
Z biegiem dnia moje lewe oczko zaczyna mi troszkę doskwierać – mocno łzawi, ropieje i w efekcie robi się całe czerwone. Rodzice troszkę się niepokoją tym faktem i postanawiają zabrać mnie do szpitala na ostry dyżur. Sobota wieczór + ostry dyżur = masakra!
Po wstępnych oględzinach i pobraniu wymazu z oka około godziny 19:30 panie pielęgniarki kierują nas na dalsze badania przez pediatrę, na którego czekamy……5 godzin!!! Serio!! Nie było pediatry na nocnej zmianie i musieliśmy czekać, aż pojawi się ten z porannej!! Mówiłam już, że będzie masakra?! Wspólnie spędzamy zatem „romantyczną” noc na ostrym dyżurze. Pobierają mi jeszcze w międzyczasie krew z mojej nieszczęsnej pięty…oj, jak ja tego nie lubię!! Z racji iż nadal jestem lekko brzoskwiniowa po przebytej żółtaczce lekarze są zaniepokojeni i chcą zrobić dodatkowe badania. Wypisują nas do domu o 2:30 rano!
Dostaliśmy też skierowanie do poradni okulistycznej na poniedziałek.