06:45 – Alarm!

Dzisiaj mamy pierwszy dzień zajęć. Tato chyba nadgorliwie* nastawił tak wcześnie alarm, bo z mamą wstajemy tak około 7:15. (*albo wziął poprawkę na moje ubieranie się, bo ostatnimi czasy potrafię pięć razy zmienić zdanie co chcę założyć)

Wsuwam szybko kaszkę i lecimy na pierwsze zajęcia…

8:00-8:55 Kinezyterapia

Normalnie mam te zajęcia z ciocią Martą, ale dzisiaj coś jej wypadło i jest zastępstwo. Kinezyterapia, to taka terapia ruchowa…bardzo fajne, rozruchowe na dobry początek dnia. Kiedy ja ciężko ćwiczę tato idzie na śniadanie – tak jest wygodniej, może przynajmniej w spokoju zjeść.

Teraz pół godzinki przerwy – szybkie siku i kolejne zajęcia…

9:30-10:00 – Hipoterapia

Muszę wam powiedzieć, że ogólnie lubię większość zajęć tutaj, ale te, z ciocią Beatką są wyjątkowe. Dla mnie cały turnus mógłby się składać z Jeżdżenia na koniku.

Na hipoterapii poprzez prawidłową pozycję siedzącą jeźdźca – czyli mnie, wykorzystywany jest wzorzec chodu zdrowego człowieka, ponieważ ruch konia wywołuje prawidłowe poruszanie się miednicy pacjenta odpowiadające poszczególnym fazom chodu.

Wskakuje zatem w kombinezon i w podskokach biegnę do stajni, gdzie czeka już na mnie ciocia z konikiem o imieniu Szafirek.

Kilka rundek pod dachem i wyjeżdżamy do lasu. Pogoda jest nawet, nawet, więc w spacerze po lesie towarzyszy nam tata. Po około 20 min przejażdżki po lesie wracamy do stajni. Przybijam piątkę z ciocią Beatką, tulam Szafirka na do widzenia i spadam, bo za chwilę kolejne zajęcia.

10:30-11:00 – Terapia z Edukacją

Zadaniem tej terapii jest spowodowanie pozytywnych zmian w zakresie sfery poznawczej i emocjonalno-motywacyjnej oraz w strukturze wiedzy i umiejętności dziecka. Dąży ona do usprawnienia rozwoju funkcji psychomotorycznych oraz do wyrównywania jego braków w umiejętnościach i wiadomościach związanych z rozwojem dziecka.

Na tych zajęciach, z ciocią Kamila, ćwiczę sprawność i koordynację moich rączek. Robimy różnego rodzaju wycinanki, Kolorowanki, wyklejanki, ogólnie nie nudzę się. Praktycznie z każdych tych zajęć wychodzę z jakąś robótką/pracą wykonaną wspólnie z ciocią Kamilą.

Prosto z terapii z edukacja ruszam na następne zajęcia…

11:00-11:30 – Sala Doświadczania Świata

Sala doświadczenia świata, to taki pokój z różnymi gadżetami: jest np. łóżko wodne, różne światełka, kolorowe girlandy, takie dziwne tablice, na których można przełączać, pstrykać różne dziwne przełączniki. W tle leci spokojna, relaksacyjna muzyczka. W sumie można robić co tam się chce, bo ciocia Otylia nic tutaj nie narzuca – każdy dziecko spędza tutaj czas inaczej. Jedni, tak jak ja, się wyciszają, relaksują; inni przeciwnie, chodzą z jednego konta do drugiego, muszą wszystkiego spróbować, wszystkiego dotknąć Itp. – każde dziecko, pacjent są inne. Dla mnie to takie 30 min wyciszenia się i Relaksu, ale tego przecież też potrzebuję, prawda?

11:30 – Drugie śniadanie.

Zazwyczaj jest to szybka, lekka przekąska: jakiś budyń, Kisiel, Wafelek, owoc Itp. Jest to też czas na szybką kawę dla taty.

11:30-12:00 zajęcia Logopedyczne (I sesja)

Tutaj, jak sama nazwa wskazuje, pracujemy nad moją nową (która jest jeszcze słabiutka).

Nie wspominałam Wam jeszcze, ale ten turnus jest profilowa ny właśnie pod kątem Logopedycznym – jest to pierwszy taki turnus organizowany w Zabjce.

Zatem z ciocią Aliną, śpiewamy, czytamy, gramy na różnych instrumentach ogólnie dużo rozmawiamy. Zdradzę Wam już na wstępie, że właśnie z ciocią Aliną się bardzo polubimy i zawiąże się między nami wyjątkowa przyjaźń i zrozumienie, fajnie co?

12:00-13:30…

Tutaj, wg grafiku mam taką troszkę dłuższą przerwę, ale wykorzystujemy ją na wpakowanie mnie w kombinezon – ten taki kosmiczny, w którym biegam po całym ośrodku, a tato za mną. Kombinezon ten ma na celu wyzwolić czucie głębokie podczas ruchu??

Tak więc zasuwam w tą i z powrotem, zazwyczaj jest to od jednej windy do drugiej windy a jest ich tutaj trzy, tak więc tato mas trochę biegania…ale na tym to polega; do tego kilka rundek po schodach w górę i w dół i tak przez około 20-30 minut.

13:30-14:00 – Sensoplastyka

Kolejne zajęcia, to sensoplastyka. Ponownie z ciocią Otylią, ale teraz nie leżę już na łóżku relaksując się, tylko bawimy się z różnego rodzaju fakturami: mieszamy mąkę, kaszę, robimy ciasto. Ma to na celu poczuć różnego rodzaju faktury i zapoznanie się z różnego rodzaju odczuciami podczas ich dotykania, mieszania, a z tym u mnie jest różnie (nie wszystkiego lubią dotykać).

Na tych zajęciach również często coś robimy – albo jakieś ciasto, które muszę własną ręcznie ugnieść i wymieszać, albo jakiegoś bałwanka, którego zanurzam w żelu, a potem przesuwam paluszkami…

14:30-14:25 – Masaż (suchy)

Co tutaj wam będę dużo pisała – masaż jak masaż – leżę a ciocia albo wujek mnie masują.

Z racji mojej nadwrażliwości, kiedy ktoś mnie dotyka na buzi, masaż skupia się właśnie w tych rejonach, żeby troszkę odwrażliwić te okolice.

14:30 – Obiad.

Śmigamy z tatą na obiad. Wsuwam dwa talerze zupki – chyba zasłużyłam prawda? Drugie danie też troszkę próbuję, ale resztę dojada tato. Szybka toaleta i biegniemy na ostatnie już dzisiaj zajęcia.

15:00-15:30 – Logopeda (II sesja)

Tak jak wam wspomniałam, ten turnus jest turnusem Logopedycznym, dlatego zajęć z ciocią Aliną też mam więcej.

W tej sesji dalej ćwiczymy moją mowę przez zabawę, śpiewanie, czytanie książek, czy układanie puzli. Mimo zmęczenia całym dniem ciocia mnie chwali i mówi tacie że bardzo ładnie ćwiczyłam. Tato jest ze mnie bardzo Dumny.

15:30 – czas wolny

To były moje ostatnie, planowe zajęcia dzisiaj. Mamy z tatą zatem czas wolny aż do kolacji, która rozpoczyna się o 17:30.

Głównie ten czas rzeczywiście spędzamy na relaksie i odpoczynku, czy to w pokoju na górze, czy w Sali telewizyjnej albo bawialni.

17:30-18:30 – Kolacja

Kolacja to głównie taki Szwedzki stół – chlebek, masełko wędlinę, warzywa, jakiś dżem. Do tego jest zazwyczaj jakiś ciepły danie np. Bigos, leczo, albo jakaś zapiekanka ryżowa. Tato mówi, że ładnie jem, a do tego samodzielnie nakładam jedzenie na talerz, zanoszę do stołu, a po skończonym jedzeniu grzecznie oddaje brudne naczynia paniom w kuchni… czasem dosłownie, zanoszę im do kuchni zamiast zostawić na okienku do zwrotu naczyń. Nauczyłam się też robić kawę w ekspresie i przy każdej okazji, jak ktoś chce sobie zrobić coś do picia to ja wyręczam go naciskając odpowiedni przycisk na ekspresie.

Po kolacji to również troszkę czasu wolnego na poznanie nowych kolegów, koleżanek, jakąś zabawę czy zwiedzanie ośrodka czytaj –> jeżdżenie windami!

Około 18tej/19tej zawijamy do pokoju, bierzemy kąpiel – mama zawsze stara się zarezerwować pokój z wanna, bo w domu mamy tylko prysznic – więc mam możliwość się troszkę potaplać w wodzie.

Wieczorna, turnusowa rutyna nie odbiega znacząco od tej domowej: bath, book and sleep (kąpiel, czytanie książki, spanie) Z tą różnicą że tutaj potrzebuje zdecydowanie mniej czasu żeby zasnąć…Zazwyczaj jest to około kilkunastu minut, tato często nie zdążę doczytać jednej książeczki do końca, a ja już śpię.

Dzisiaj, pierwszego dnia, jest wieczorek zapoznawczy dla rodziców, w Sali telwizyjnej. Więc tato, jak ja już sobie smacznie śpię schodzi na dół poznać rodziców innych dzieciaczków. Wierzcie mi, tacie i mamie takie wieczorne rozmowy z innymi rodzicami też są bardzo potrzebne…kto cię lepiej zrozumie, jak nie rodzic dziecka z niepełnosprawnością?!

Dobranoc, do jutra!

Kolejne dni: Środa-Sobota:

W sumie kolejne dni wyglądają bardzo podobnie. Wstajemy o podobnej godzinie – tutaj tato troszkę wyciągnął wnioski i budzimy się kilka minut po siódmej.

Jem szybkie śniadanko i Cisnę na pierwsze zajęcia które są kinezyterapia. Te zajęcia mam każdego dnia reszta jest praktycznie naprzemiennie to znaczy np. jednego dnia mam sensoplastykę a drugiego dnia mam np. Hydroterapię Itp.

Hydroterapia – na rozluźnienie:

Właśnie dzisiaj, tj. we wtorek, miedzy zajęciami z Teorii z Edukacją a Logopedą mam basen, to znaczy Hydroterapię. To po konikach moje ulubione zajęcia – siedzę w wannie z ciepłą wodą i bąbelkami przez 0,5 h – czego tutaj nie lubić?

Terapia Kraniosakralna – relaks na kozetce:

Kolejnymi nowymi zajęciami, które mam dzisiaj jest terapia kraniosakralna. Brzmi poważnie, prawda? Polega ona na delikatnym uciskaniu w obrębie czaszki, miednicy, przepony, klatki piersiowej i kości krzyżowej, w celu rozluźnienia struktur Łączno tkankowych i poprawienia naturalnych możliwości samoregulacji…uffff, skomplikowane. W praktyce takie skomplikowane nie jest – leżę sobie na kozetce, ciocia Magda mnie masuje, uciska w wyżej wymienionych miejscach, a efektem końcowym jest… moje zaśnięcie – pełen relaks – gorąco polecam!

Neurokinezjologia na koniec dnia:

Dzisiejszy dzień kończę zajęciami neurokinezjologii. Celem tej terapii jest stymulacja mechanizmów rozwojowych poprzez ruch i techniki sensoryczna motorycznych wpływające na funkcjonowanie mózgu. W ramach tych zajęć wykonywana jest terapia taktykalną i odruchy twarzy według koncepcji dr S. Masgutowej.

Dzisiaj Zasypiam jeszcze szybciej niż wczoraj – to był długi dzień.

Social Media